Konkursy artystyczne realizowane pod szyldem ZPAP nie mają dobrej prasy. Nie ma co zaklinać rzeczywistości, to chyba najmniej sprzyjający wizerunkowo moment dla tej organizacji. Tym bardziej z ogromnym zainteresowaniem postanowiłam przyjrzeć się realizacji Salonu Wiosennego, konkursu artystycznego o długiej historii, bo sięgającej początkiem do połowy lat 50., czyli czasów, gdy utworzony został lokalny oddział związku. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, jako współorganizator swój znak jakości daje Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu, która jest instytucją z wartym zainteresowania programem. Po drugie, ze względu na skład jury (Anna Markowska, Michał Suchora, Joanna Banek) i tego jak poradziło sobie ono z selekcją prac na wystawę oraz wyborem laureatów. A ponad wszystko głęboko wierzę w sens instytucjonalnego rebrandingu, odświeżania starych formuł i wydobywania nowych jakości z już istniejących bytów.

Z całą pewnością Opole nie jest miastem pierwszego wyboru dla obserwatorów sztuki współczesnej, ale jak pokazują przykłady Zielonej Góry, Tarnowa czy Nowego Sącza, wytrącenie z podążania utartymi szlakami między największymi miastami niekiedy następuje i to z dobrym skutkiem. Opole, tak jak i Zielona Góra, ma swój Wydział Sztuki na Uniwersytecie, co oznacza że lokalne środowisko istnieje tu z natury”. Oczywiście, można w tym momencie pomyśleć o wszystkich potencjalnych zagrożeniach płynących z tych okoliczności, jak wsobność, „wszyscy się znają”, „młodzi uciekają do większych miast”, czy wreszcie o wzajemnych animozjach. Załóżmy że tak po prostu jest, wszędzie zresztą, więc może warto porzucić w ogóle tę perspektywę, na rzecz odkrywania nowości. 

Ideą pokazu jest, jak piszą organizatorzy, „ukazanie aktualnego potencjału miasta i regionu”, toteż do udziału w konkursie dopuszczono wszystkie osoby zajmujące się sztukami wizualnymi (a nie tylko członków ZPAP, jak to zwykle bywa). Warunkami były związek twórców z Opolem lub regionem oraz zgłoszenie prac nie starszych niż rok. Ze 101 zgłoszeń powyższe kryteria spełniło 98 i spośród tej grupy jury wybrało 70 artystek i artystów, których realizacje złożyły się na ostateczną wystawę. 

Sama ekspozycja okazała się na tyle spora, że trzeba było podzielić ją między Galerię Sztuki Współczesnej, gdzie zajęła cały budynek, a Galerię ZPAP Pierwsze Piętro, w której również wdarła się w każdy zakamarek sal ekspozycyjnych i klatki schodowej. Miejsce to zresztą jest bardzo urokliwe, tuż obok Rynku, z wąskimi schodami, skrzypiącą podłogą i drewnianymi belkami, znakomicie prezentują się w nim prace-precjoza, powstałe w zagadkowo dla mnie niemodnych obecnie technikach graficznych czy ich hybrydach z innymi mediami. Bardzo efektownie pokazano instalację Michała Krawca złożoną z cyklu prac powstałych w technice fotoakwaforty pt. Spacer – ćwiczenia z pamięci krótkotrwałej – kompozycja I. Spatynowane i specyficznie przefiltrowane kadry z codzienności, niezwykle klimatyczny pejzaż miejski każą myśleć o starych fotografiach i grzebaniu w historii miasta, ale nie jest to ucieczka w przeszłość; raczej świadome poszukiwania wizualne współczesnego miejskiego flanera. Wątek miejski zresztą pojawił się w różnych odsłonach (jak tu od niego uciec, skoro hasło „region” wisi nad wystawą?), np. w fotografiach Mariusza Przygody i Grzegorza Hussaka czy w architektonicznych obrazach Barbary Szymskiej. Z kolei ciężko posądzać o jakikolwiek regionalizm Barbarę Gębczak, jej wygładzona i minimalistyczna architektura mogłaby być gdziekolwiek, ale nieco hockneyowki, wyciszony klimat jej obrazów sprawia ogromną przyjemność wizualną i po prostu uspokaja. A w końcu na wystawie zbiorowej ciężko o skupienie, dużo się dzieje różnych rzeczy, niełatwo wychwycić jakąś narrację.

W Galerii Sztuki Współczesnej było równie gęsto, jednak wyraźnie dało się zauważyć kilka dominujących wątków. Wielu artystów zajęło się tematem okołoklimatycznym, próbując rozwiązać go m.in. za pomocą problemów rzeźbiarskich (Monika Gliwa-Mazurek), multimedialnych instalacji (Nati Krawtz & Nina Adelajda Olczak), fotomontażu (Paweł Stania) czy obiektu przestrzennego (Bartosz Posacki). Wyraźnie zarysowana została kwestia płciowości, wybrzmiała w prostej, acz dobitnej pracy Magdaleny Zarzyckiej, podejmującym wątek cielesności wideo Marii Bitki czy otrzepanych z etnograficznego kurzu haftach Julii Podborączyńskiej. Być może podobnych klimatów, ale nie dosłownie, bowiem trzeba się do nich przekopać, można doszukiwać się w interesującej instalacji Beaty Maciejewskiej, która zawiera w sobie wszystko co „starodawne”: zrobione na szydełku ubranie, kapelusz, manekin, obiekt ceramiczny na drewniano-marmurowym stoliku, tło jak z zakładu fotograficznego. Czy to prezentacja wszechstronności artystki, czy może przywołanie niekreślonej minionej artystycznej epoki, trochę rodem z Krakowa? Nie wiem, ale takie usilnie romantyczne kreowanie chociażby wycinka świata ma w sobie coś bardzo ujmującego. Pojawiło się też trochę pejzażu, jak np. w nieco sasnalowskich obrazach Janusz Młynarskiego, fotografiach Mirosława Mokrzyckiego czy abstrakcyjnych formach Żanety Kubaty. Rasowa abstrakcja jest chyba na takich wystawach najliczniej reprezentowanym problemem, tu m.in. przez malarstwo Sebastiana Huczyńskiego, grafiki Joanny Cichosz, powstałe w technice własnej prace Karoliny Procajło czy kompozycje Alicji Anigacz.

Przyjrzyjmy się wyborom jurorów. Nagrody przyznano czwórce artystów: Jerzemu Beskiemu (Grand Prix Nagroda Marszałka Województwa Opolskiego), Malv Miel (Nagroda Prezydenta Miasta Opola), Patrycji Kucik (Nagroda ZPAP). Wyróżnienie kuratorek i kuratorów Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu otrzymała Małgorzata Łojko. Laureatem głównej nagrody jest bardzo interesujący, ponad dziewięćdziesięcioletni twórca, w ostatnich latach realizujący malarstwo w formie sztandarów. Jak sam mówi – poszukiwał „nowoczesnego przekazu i tak powstał ten cykl (…) to była koncepcja wejścia w kontakt językiem sztandarów, czyli skrótowym, hasłowym, prostym językiem, do którego ludzie są przyzwyczajeni. Bo widzą te sztandary na co dzień. I postanowiłem z tego zrobić swój język”. Z kolei Malv Miel stworzyła haft trochę nakazujący myśleć o twórczości Moniki Drożyńskiej, ale nie dosłownie, bo będący swoistą rozprawą o tym medium. Z jednej strony mamy więc konfrontację idei pracy szybkiej, czyli szkicowania, z charakterystyczną dla haftu potrzebą czasu, a także zadziorną kontrę do historii gatunku, który raczej kojarzy się z pieczołowitym, ozdobnym wykonawstwem. Nagrodzona praca jest niemalże realizacją o estetyce dziecięcych bazgrołów. Patrycja Kucik została nagrodzona za abstrakcyjne malarstwo w formie kilkuelementowej kompozycji, charakterystyczne zresztą dla innych prac artystki. Wyróżniona przez Galerię Sztuki Współczesnej w Opolu Małgorzata Łojko porusza się w przestrzeniach twórczości, której głównym zagadnieniem jest wykorzystywanie materiałów naturalnych, odnalezionych w przyrodzie, formując abstrakcyjne obiekty pozostające w relacji do otoczenia. Na wystawie zaprezentowała sizalowy obiekt, który oprócz tego że jest niezależną formą, może służyć jako struktura służąca do schronienia. 

Organizatorzy podjęli dobrą decyzję otwierając konkurs na twórców niezrzeszonych. To krok w stronę stworzenia imprezy w której wyraźny jest przepływ świeżej krwi i być może szansa dla artystów z regionu na pojawienie się w szerszym kontekście w przyszłości. Idea zapraszania jurorów reprezentujących różne ośrodki artystyczne w kraju to oczywiście okazja do konfrontacji perspektyw, doświadczeń i oczekiwań, jakie każdy z nich posiada. 

Jeżeli chodzi o samą konstrukcję wystawy, to lokalny konkurs będzie musiał się zmagać z różnym poziomem prac, co nie zawsze też uda się skorygować przez jurorów. Pytanie czy związek chce realizować założenia statutowe (każdy ma prawo wziąć udział), czy chce iść w stronę bardziej elitarnego (żeby nie powiedzieć ekskluzywnego) konkursu, czego przykładem jest Konkurs Gepperta. Tu jednak wchodzimy już w zagadnienie demokracji w sztuce (która jest przecież utopią) i odwiecznych dylematów dotyczących tego czy konkursy otwierać, czy raczej zamykać. Pole do pracy w tej materii jest naprawdę duże. 

Tekst: Alicja Klimczak-Dobrzaniecka

Zdjęcia: Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu

Salon Wiosenny 2022
Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu
Galeria ZPAP Pierwsze Piętro
25-03-03.05.2022