Malarstwo będzie dobre, jeśli zobowiąże odbiorcę do postawienia pytania
na czym ono polega (Jean-François Lyotard)

W jednej ze swoich powieści Alfred Jarry opisuje przyrząd, którego rolą jest przekształcanie nieudanych, pompiarskich obrazów w dzieła sztuki abstrakcyjnej; jego działanie musiało być całkiem spektakularne: […] skierowawszy w środek zbezczeszczonych pstrymi barwami czworoboków szczodrą dyszę Machiny do Malowania, […] nader pieczołowicie odział jałową kołowaciznę knotów Narodowej Hurtowni w stateczny mundurek chaosu. W najnowszym cyklu prac Krzysztof Mętel podejmuje się – mniej mechanicznie – podobnego zadania: wykorzystuje płótna porzucone, zaklasyfikowane jako artystyczne porażki, i poprzez interwencje w ich kształt, format czy kompozycję oraz przez dodanie kolejnych akcentów, elementów lub warstw malarskich (jednak zawsze pozwalając wyśledzić oryginał) tworzy obrazy, które zyskują jego artystyczną akceptację.

Podobnie jak u francuskiego ekscentryka, który nadzór trwającego sześćdziesiąt trzy dni spektaklu przemalowywania powierzył swojemu przyjacielowi Henriemu Celnikowi Rousseau, w praktyce Mętla ważną rolę odgrywa – choć mało eksponowany i nie tak ostentacyjny – aspekt performatywny: pozyskanie płócien od innych autorów, gest zawłaszczenia, ingerencja w prace – czasem radykalna, której towarzyszy destrukcja (rozcinanie, kawałkowanie, a następnie łączenie fragmentów różnych dzieł), w końcu werdykt – akt osądu i ostatecznej aprobaty.

Zawłaszczanie, destruowanie, osądzanie – brzmi to wszystko nieco groźnie oraz bardzo autorytarnie, jednak w działaniach artysty istotną rolę odgrywa również ironia, a właściwie subtelna branżowa autoironia. Oczywiście autor naprawia płótna całkiem poważnie – trzyma się formalnej dyscypliny, ściśle przestrzegając zasad organizacji wizualnej obrazu, panuje nad malarską strukturą, zachowując geometryczną klarowność, czytelność podziałów i relacji kompozycyjnych, działając rytmizacją oraz zniuansowaniem malatury, a jednocześnie niemal demonstracyjnie warsztatowe reguły łamie, mieszając kolory w brązowawe malarskie błotko czy operując podejrzanymi szarościami. Arbitralność jest akcentowana, jednak towarzyszy jej równie mocno manifestowany sceptycyzm wobec kanonu, praw zawodu oraz sądów estetycznych, objawiając się specyficzną grą z nieakceptowaną we współczesnej sztuce częścią malarskiego świata, eksponowaniem fragmentów prac dosłownie i w przenośni zleżałych – pofałdowanych, kruszących się, operujących nieudaną akademicką estetyką, nieudolnymi walorami tradycyjnej plastyki. Artysta nie tylko nie drwi z tych potknięć, odsyłających w przykurzoną malarską przeszłość, ale pozwala im zaistnieć. Traktuje je z sentymentem, jak oglądany na VHS-ie horror klasy B reklamowany sloganem Śmierć to dopiero początek. Podobnie jak postaci w horrorach malarstwo umiera od dziesięcioleci i jak na stan agonalny (czy nawet pośmiertny) ma się znakomicie, a mottem dla obecnych zainteresowań Krzysztofa Mętla mogłyby stać się słowa powieści Frankenstein: Aby zbadać skąd bierze się życie, należy wpierw zająć się śmiercią. Podobnie jak figura tragicznego monstrum z protohorroru Mary Shelley jego malarstwo zawiera elementy rozpadu i witalności, sukcesu i porażki, a na pytanie: czy w swoich obecnych działaniach artysta jest arbitrem, recyclerem czy ironistą? odpowiedź jest chyba jeszcze inna: jest kimś podobnym do Victora Frankensteina – badaczem zapraszającym do dyskursu o malarstwie nieudane obrazy, estetyczne trupy, rozczłonkowującym je i ponownie scalającym w nowe byty, analizującym przy tym profesję malarza (a w przypadku Mętla również dydaktyka), testującym jej żywotność i starającym się wpuścić w nią nową energię.

Krzysztof Mętel

(ur. 1993) absolwent malarstwa na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, gdzie aktualnie pracuje. W trakcie studiów uczestniczył w wymianie studenckiej z Shanghai Normal University. Rezydent w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku (Inkubator AIR, 2019). Od 2021 roku wraz z Mateuszem Piestrakiem współprowadzi artist run space Pani Domu. Prace prezentował na wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. Mieszka i pracuje w Poznaniu.

Tekst i zdjęcia: materiały organizatora

03.09-09.10.2022

Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu
Kurator: Łukasz Kropiowski