Szesnastego marca 2022 roku czerwony kurz pokrył budynki, ulice, drzewa, samochody w Madrycie, Paryżu oraz Londynie. W Alpach stoki narciarskie przybrały niespotykany dotąd rdzawy kolor. Chmura pyłu saharyjskiego przebiła się przez basen Morza Śródziemnego, dając drobną namiastkę tego, czym są zmiany klimatyczne. Na południe od Sahary, w regionie Sahel, w ostatnich latach odnotowuje się rekordowe temperatury, dochodzące do 48 stopni Celsjusza, i całkowity zanik opadów deszczu. W wyniku podnoszących się temperatur wydmy pustyni nieubłaganie postępują, pożerając coraz to nowe połacie stepów i sawanny tego regionu i zmuszając ludy koczownicze, które dawniej trudniły się pasterstwem i rolnictwem, do opuszczania ich rodzinnych stron. W Europie ta olbrzymia burza piaskowa była jednorazowym epizodem, a po jej ustąpieniu życie codzienne wróciło do normy. Laboratorium Uniwersytetu La Laguna na Teneryfie przebadało próbki zebranej substancji – jak się okazało, w czerwonym pyle znaleziono ślady radiocezu powstającego w wyniku rozszczepienia uranu 235, substancji używanej do produkcji broni nuklearnej. W latach 1961–1966 rząd francuski przeprowadził serię trzynastu podziemnych testów jądrowych w Ekker, w będącej jeszcze kolonią francuską Algierii. Po sześćdziesięciu latach Sahara postanowiła przypomnieć Europie o swoim istnieniu.

Zwiedzając 18. Międzynarodową Wystawę Architektury Współczesnej w Wenecji można odnieść wrażenie, że – paradoksalnie – brakuje na niej właśnie architektury. W zamian jest się pogrążonym w temacie zachodzących zmian klimatycznych, kryzysu migracyjnego i gwałcenia praw człowieka. Kwestie te obecne już były w czasie dwóch poprzednich edycji Biennale Architektury: Reporting from the Front pod kuratelą chilijskiego architekta Alejandra Araveny oraz How will we live together? Hashima Sarkisa pochodzącego z Libii. To właśnie oni nadali Biennale Architektury trochę odmienny kurs, coś w rodzaju misji społecznej. Aravena i Sarkis zaczęli postrzegać architekturę nie tylko jako materialnie istniejące budynki. Przy okazji zaczęli zadawać pytanie o to, w jaki sposób architekt i architektura mogą kształtować bardziej sprawiedliwe i inkluzywne społeczeństwo. Odeszli od idei Biennale przypominającego targi branżowe dla uprzywilejowanych obywateli bogatej północy, wprowadzając do tego wykwintnego świata zagadnienia często bardzo niewygodne.

Kuratorką tegorocznej wystawy jest Lesley Lokko, pierwsza czarnoskóra kobieta nominowana na to prestiżowe stanowisko. Lokko urodziła się w Szkocji, a dorastała w Akrze, stolicy Ghany, skąd pochodził jej ojciec chirurg. Ukończyła Bartlett School of Architecture oraz University College w Londynie, a później uzyskała tytuł doktora na Uniwersytecie Londyńskim. Szerszą sławę zdobyła dzięki swoim powieściom obyczajowym, w których dramatyczne perypetie bohaterów analizuje z punktu widzenia obywateli krajów, których głosy pomijane są w międzynarodowych dyskusjach politycznych. Pierwsi jednak odczuwają skutki napięć politycznych, zmian klimatycznych oraz zanieczyszczenia gleby, wody i powietrza, wykraczającego poza jakiekolwiek normy.
Biennale Lesley Lokko jest bezkompromisowe. Światła reflektorów skierowane zostały na współczesną sytuację Afryki oraz części świata historycznie związanych z wykorzystywaniem czarnoskórych niewolników. Przekaz Lokko jest bardzo jasny. Gospodarka bogatej Północy w obecnej formie, oparta na galopującej konsumpcji, do której zalicza się również współczesne budownictwo, nie byłaby możliwa, gdyby nie bogactwa kryjące się pod powierzchnią pastwisk i lasów dawnych kolonii oraz milionów ludzi pracujących w uwłaczających ludzkiej godności warunkach.

Lesley Lokko skupiła się na dwóch powiązanych ze sobą tematach: dekolonizacji i dekarbonizacji. Jak twierdzi, bez dekolonizacji nie będzie możliwa walka o przywrócenie bardziej zrównoważonej gospodarki światowej ani zahamowanie postępującej degradacji środowiska naturalnego. Podkreśla, że pierwszą energią wykorzystywaną przez kolonizatorów były czarne ciała niewolników. Obecnie, w czasach na pozór postkolonialnych, tą energią są surowce, w które obfituje Afryka, między innymi chromit wydobywany w Zimbabwe, ilmenit z Republiki Południowej Afryki czy ropa naftowa z Nigerii. Wokół tych dwóch zagadnień dekolonizacji i dekarbonizacji grawitują inne tematy: ocieplenia klimatu i walki o sprawiedliwość klimatyczną, ekstraktywizmu surowców i „zielonej” gorączki złota, dostępności wody pitnej, obecności mikroplastiku i próby jego wtórnego wykorzystania, recyklingu, ochrony dziedzictwa ludów tubylczych i walki o reperacje, konsekwencji przemysłu spożywczego, roli sztucznej inteligencji i przetwarzania danych cyfrowych, ubiegania się o prawo do własnego domu oraz sprawiedliwości przestrzennej. Zagadnienia te w większości analizowane są z punktu widzenia krajów mniej zamożnej półkuli południowej.
Wystawa podzielona została na dwie główne części: Force Majeur w Pawilonie Centralnym w części historycznej Giardini oraz Dangerous Liaisons w części Arsenale, czyli dawnej stoczni weneckiej. Uzupełnieniem są projekty kuratorskie Guests from the Future oraz sekcje: Food, Agriculture&Climate Change, Gender&Geography, Mnemonic oraz Special Participations.

Nazwa głównej wystawy w Giardini – Force Majeur – odwołuje się do klauzuli zawieranej w umowach, która pozwala na zwolnienie z odpowiedzialności w sytuacji nieprzewidywalnej, nieuniknionej, zazwyczaj określanej jako katastrofa. Zagadnienie siły wyższej jest coraz częściej dyskutowane w związku ze zmianami klimatycznymi czy pandemiami, których nieuniknioność nierzadko podawana jest w wątpliwość. W tej sekcji zaprezentowane zostały projekty uznanych już architektów wywodzących się z Afryki lub z diaspory afrykańskiej, między innymi Adjaye Associates, atelier masōmī, Cave_bureau czy Kéré Architecture.

Wstępem do tej części jest wideoinstalacja Lost Knowledge Systems przygotowana przez Adjaye Associates, w której opowiedziana została pomijana w podręcznikach historia architektury afrykańskiej. Film odsłania ogromną różnorodność rozwiązań formalnych, morfologię architektoniczną, ikonografię oraz metodologię konstrukcyjną stosowaną przez dawne plemiona zamieszkujące Afrykę. Każde z przedstawionych rozwiązań jest odzwierciedleniem warunków geograficznych, klimatycznych i kulturowych charakterystycznych dla danej grupy etnicznej.

Tegorocznym laureatem Złotego Lwa za karierę jest urodzony w 1935 roku w Nigerii Demas Nwoko: architekt, rzeźbiarz, projektant, pisarz, scenograf i krytyk sztuki. Nwoko sprzeciwiał się zależności Nigerii od tworzyw budowlanych importowanych z Europy, propagując materiały i rozwiązania lokalne w poszanowaniu środowiska naturalnego i dorobku kulturowego. W Pawilonie Stirling, części archiwum Biennale ASAC, została zaaranżowana wystawa w całości poświęcona jego twórczości.

W tym roku fasada Pawilonu Centralnego została pokryta aluminiowymi blachami z wyciętymi wzorami przywołującymi kształt Lwa Świętego Marka stojącego na jednej z kolumn tuż przy Pałacu Dożów, symbolu dawnej Republiki Weneckiej, który później stał się znakiem rozpoznawczym Fundacji Biennale. Ta bardzo prowizoryczna architektura, dająca jednak schronienie przed słońcem, jest podjęciem wątku, który będzie się przewijał w wielu projektach obecnych na wystawie: niematerialności kultury i architektury afrykańskiej. Lokko próbuje dopowiedzieć brakujący rozdział architektury światowej i przybliżyć specyfikę ogromnego bogactwa kultury niematerialnej południowych kontynentów, gdzie warunki klimatyczne sprzyjają budowaniu nie architektury, lecz relacji społecznych, których wyznacznikiem jest jakość wspólnie spędzanego czasu.

Kontynuacją ekspozycji jest sekcja zatytułowana Dangereus Liaisons, zaaranżowana w ciągnącej się 830 metrów części stoczni weneckiej określanej jako Corderie, gdzie począwszy od XVI wieku produkowano liny cumownicze. W tej części wystawy warto się zatrzymać na dłużej, ponieważ podejmuje ona niebezpieczne i zazwyczaj pomijane ciszą kwestie kompromitujące działania wpływowych korporacji, koncernów naftowych czy politykę niektórych krajów. Autorami instalacji są małe, czasami jednoosobowe pracownie architektoniczne, jak również naukowcy, artyści, aktywiści broniący praw człowieka. Lokko zebrała ich pod wspólną definicją practitioners, których zadaniem jest eksploracja expanded fields architektury, tak zwanych rozszerzonych pól architektury. Practitioners ujawniają przemilczane, niewygodne fakty historyczne, statystyki i dane naukowe na temat eksploatacji kontynentów półkuli południowej pod względem nie tylko bogactw natury, lecz również taniej siły roboczej. Otwarcie i odważnie oskarżają rynki światowe. To tutaj splatają się dwa główne wątki wystawy: dekolonizacja i dekarbonizacja. Przesłanie układa się w logiczną całość – odczuwane obecnie skutki zanieczyszczenia środowiska są konsekwencją kolonizacji, która pozwoliła na bezkarne zabieranie ziem rdzennym mieszkańcom, obniżenie kosztów wydobycia surowców, co poskutkowało wyczerpywaniem złóż oraz dewastacją środowiska naturalnego.

Studio Barnes w instalacji Griot prezentuje „nie-porządek kolumny”, odchodząc od klasycznego porządku, symbolicznie odcinając się od dominującego przekonania o nadrzędności dorobku starożytnych cywilizacji basenu Morza Śródziemnego. Przeświadczenie to stało się podstawą w polityce podporządkowywania, kolonizowania i eliminowania innych kultur

Twenty Nine Studio i Sammy Baloji udostępnili archiwalne filmy dokumentujące działania kolonizatorów belgijskich w Kongo. Instalacja bierze pod lupę wystawę światową Expo ‘58 w Brukseli, której częścią była wioska licząca około sześciuset członków jednego z plemion Kongo, w tym dwustu dzieci. Paradoksalnie koncepcja „ludzkiego zoo”, gdzie można było obserwować życie codzienne tych egzotycznych dla Europejczyków ludów, łączyła się z aspiracjami przedstawienia Belgii jako silnego i nowoczesnego państwa inwestującego w progres techniczny i cywilizacyjny. Jeszcze sześćdziesiąt pięć lat temu dominującą narracją w postrzeganiu kolonii było niesienie kultury i cywilizacji przy jednoczesnym tuszowaniu wypadków ludobójstwa. Dwa lata po zakończeniu Expo, którego symbolem jest Atomium – monumentalny model kryształu żelaza, Kongo odzyskało niezależność.

Kolektyw Grandeza Studio w swojej instalacji wideo Pilbara Interegnum: Seven Political Allegories obnażają politykę ekstraktywizmu w Pilbarze, północnowschodnim regionie Australii, którego obszar jest półtorakrotnie większy niż powierzchnia Polski i nadal zamieszkiwany przez liczne grupy etniczne i językowe Aborygenów. Te nieprzyjazne człowiekowi, pustynne i znacznie odbiegające jakością życia oraz poziomem usług w stosunku do reszty kraju tereny okazały się bogate w pokłady litu. To spowodowało, że Pilbara stała się żyłą „zielonego” złota i punktem strategicznym na światowej mapie w produkcji paneli słonecznych, baterii pojazdów elektrycznych, czy sprzętu wysyłanego w przestrzeń kosmiczną. Grandeza Studio ujawnia implikacje, jakie produkcja tak zwanej zielonej energii wywiera na środowisko naturalne oraz życie rdzennych mieszkańców Australii, borykających się z ogromnym zanieczyszczeniem, brakiem podstawowej infrastruktury oraz usług obiecywanych przez inwestorów.

Uwaga autorów innego projektu, Synthetic Landscapes – Stephanie Hankey, Michaela Uwemedina i Jordana Webera – koncentruje się na dwóch poważnie dotkniętych działalnością człowieka miejscach związanych z historią handlu czarnoskórymi niewolnikami. Pierwszym jest obfitująca w ropę naftową delta rzeki Niger, gdzie w wyniku odwiertów i wycieków ropy niegdyś obfitująca w ryby woda została zatruta, a rozległe połacie lasów uległy pożarom. Stopień zanieczyszczenia wód przekracza nawet dziewięćset razy normy sanitarne przyjęte przez światowe organizacje zdrowia. Trwające od dziesięcioleci walki rdzennych mieszkańców przybrały charakter działań oddziałów zbrojnych, które niczym partyzanci bronią interesów ich rodzin i wspólnot (gorąco polecam zaprezentowany podczas Festiwalu Filmowego w Berlinie w 2023 roku film Disco Boy w reżyserii Giacoma Abbruzzesego, w którym podjęto właśnie ten temat). W ostatnich latach przy wsparciu prawnym organizacji międzynarodowych rdzenna ludność doczekała się symbolicznych reperacji w wysokości kilkunastu milionów euro (w stosunku do liczonych w bilionach przychodów rafinerii). Tymczasem tysiące ludzi opuściło rodzinne tereny, często wybierając nielegalną emigrację. Drugie miejsce, które stało się obiektem badań, to znajdujące się po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego ogromne połacie pól uprawnych w Midwest, dawne plantacje bawełny, na których pracowali czarni niewolnicy. Obecnie ogromne ilości substancji chemicznych będących składnikami nawozów, spływają do rzek, a potem uchodzą do Zatoki Meksykańskiej – zjawisko to widoczne jest na zdjęciach z satelitów. Uzupełnieniem instalacji jest warstwa gleby, po której się chodzi, a która w czasie poprzedniego Biennale Sztuki była częścią instalacji Earthy Paradise kolumbijskiej artystki Delcy Morelos. W czasie ubiegłorocznej wystawy ziemia wydzielała przyjemną woń przypraw. Tym razem została ona zmieszana ze szklanymi koralikami weneckimi, czyli dawną walutą w handlu niewolnikami, i dodatkowo nasączona duszącym, toksycznym zapachem. Oryginalnym zamysłem było przywiezienie gleby z pól uprawnych z Midwest, ale okazała się ona zbyt zanieczyszczona, aby publiczność zwiedzająca ekspozycję mogła wchodzić z nią w kontakt.

W podobnym tonie Andrés Jacque z Office for Political Innovation demaskuje ambitne realizacje architektoniczne ostatniej generacji. Instalacja Xholobeni Yards odsłania historię budowy nowej hipertechnologicznej dzielnicy szesnastu drapaczy chmur w zachodniej części Nowego Jorku u wybrzeży rzeki Hudson. Dzielnica Hudson Yards powstała na gigantycznej platformie z tytanu, pod którą znajduje się stacja kolejowa licząca trzydzieści torów i pełniąca funkcję węzła komunikacyjnego między Nowym Jorkiem a New Jersey. Koszt tej realizacji szacuje się na 25 miliardów dolarów. Wieżowce, w których zaaranżowano biura, apartamenty, hotele oraz restauracje, zaklasyfikowane zostały jako nieruchomości najwyższej klasy A. Założenie to powstało jednak dzięki mniej zamożnym mieszkańcom „czarnej dzielnicy” Harlem. Począwszy od 1990 roku Stany Zjednoczone dają możliwość wydania szybkiej wizy tym obcokrajowcom, którzy zainwestują w nieruchomości przynajmniej 500 tysięcy dolarów w obrębie tak zwanych targeted employment areas (TEA), czyli w strefie, gdzie wskaźnik bezrobocia jest półtorakrotnie wyższy od średniej krajowej. Zysk z takiej inwestycji powinien przyczyniać się do polepszenia jakości życia mieszkańców tej strefy. Ponieważ Hudson Yards nigdy nie osiągnęłyby tak wysokiego poziomu bezrobocia, połączono je z centralną i wschodnią częścią Harlemu. Konstrukcja tych hipertechnologicznych drapaczy chmur była możliwa nie tylko dzięki nieuprzywilejowanym, w większości czarnoskórym mieszkańcom Harlemu, ale także oddalonym 13 tysięcy kilometrów mieszkańcom Xholobeni w Republice Południowej Afryki. To tam wydobywany jest tytan niezbędny do wybudowania platformy utrzymującej wieżowce, piętnastu dwudziestopięciometrowych wentylatorów, które ochładzają temperaturę na peronach, oraz do wykonania samooczyszczających się szklanych fasad. Tlenek tytanu ma właściwość rozbijania cząsteczek kurzu, dzięki czemu fasady wieżowców lśnią. Skutki uboczne tego lśnienia odczuwane są jednak w Xholobeni, gdzie kopalnie odkrywkowe ilmenitu powodują powstawanie ogromnych ilości pyłu.

Pracownia Killing Architects pokazała wyniki poszukiwań obozów pracy powstających w Xinjiang, regionie Chin odpowiedzialnym za produkcję 20 procent światowej bawełny. Investigating Xinjiang’s Network of Detention Camps to instalacja utrzymana w tonie dziennikarstwa śledczego. Na podstawie zeznań osób, którym udało się wyjść z obozów pracy, oraz dzięki analizie zdjęć z satelity było możliwe odtworzenie wyglądu i szacunkowe obliczenie pojemności zakładów. Na podstawie tych danych wysuwane są hipotezy, że obecnie w obozach może przebywać nawet milion osób. Władze Chińskiej Republiki Ludowej zażądały wycofania projektu z wystawy, a spotykając się z odpowiedzią odmowną Lesley Lokko, Ministerstwo Kultury Chin podjęło decyzję o wycofaniu się z uczestnictwa i zamknięciu Pawilonu Chińskiego. To drugi kraj po Rosji, który nie jest reprezentowany podczas tegorocznego Biennale.

W obronie dziedzictwa kulturowego plemion Xavante, dawniej zamieszkujących lasy Amazonii, stanął Paulo Tavares. W swoich badaniach odtworzył on lokalizację istniejących jeszcze w latach sześćdziesiątych osad, z których autochtoni zostali wysiedleni w ramach akcji definiowanej jako zaludnianie pustkowia demograficznego i ignorującej zupełnie istnienie ludności lokalnej. W swoich projektach An architectural Botany. 2018 i Trees, Vines, Palms and Other Architectural Monuments. 2017–2021 Tavares analizuje zdjęcia z satelity i odnajduje ślady po wioskach w postaci skupisk niektórych gatunków drzew, którymi chętnie otaczały się plemiona. Z badań innego naukowca, Williama Balée, który w latach osiemdziesiątych fotografował dżungle tropikalne (obecnie w dużej mierze zastąpione ogromnymi połaciami upraw soi oraz pastwisk), wynika, że lasy były owocem trwającej tysiące lat działalności ludzkiej i wygląda na to, że na niektórych obszarach zostały zaprojektowane przez człowieka. Pytanie, które zadaje Tavares, brzmi: czy drzewa albo nawet całe lasy mogą być pomnikami dziedzictwa tych plemion. W ich imieniu złożył petycję o wpisanie miejsc noszących ślady dawnych osad Xavante na listę dziedzictwa historycznego Ministerstwa Kultury Brazylii, co w przyszłości może uchronić je przed postępującą wycinką. Taveres zabrał głos w obronie ludów tubylczych, dla których drzewa są jedyną spuścizną zachowującą pamięć o ich historii: szlakach, jakie przemierzali, osiedlach ludzkich czy miejscach kultu.

Nad podobną teorią pracują David Wengrow i Eyal Weizman wraz z Forensic Architecture i Nebelivka Project. W instalacji The Nebelivka Hypothesis na podstawie analizy gleby i znalezisk wskazujących na istnienie osad ludzkich cztery tysiące lat przed naszą erą wysuwają tezę, że żyzne czarnoziemy w Ukrainie to prawdopodobnie działalność społeczeństwa, które przez setki lat dążyło do polepszenia urodzajności swoich terenów.

Powyższe wątki w dużej mierze powtarzają się na wystawach zaprezentowanych w pawilonach narodowych. Na przykład temat reperacji dla plemion podjęły kraje o przeszłości kolonialnej: Australia z projektem Queenstown i Brazylia, która została odznaczona Złotym Lwem za projekt Grounding. Wystawa jest zaprzeczeniem dotychczasowej narracji, mówiącej o powstaniu znikąd modernistycznej stolicy Brazylii. Budowę Brasílii, której ojcami byli Lucio Costa i Oscar Niemeyer, poprzedziły masowe przesiedlenia ludności tubylczej. Ich potomkowie dopiero teraz doszli do głosu i upominają się o dopowiedzenie historii z uwzględnieniem ich doświadczeń.

W pawilonie kanadyjskim kolektyw Architects Against Housing Alienation prezentuje manifest, w którym domaga się sprawiedliwości przestrzennej – prawa do podstawowej przestrzeni życiowej, czyli domu. Not for Sale to projekt, w którym proponuje się liczne rozwiązania hamujące gentryfikację starówek miast oraz spekulacje na rynku nieruchomości, generujące wysoki i łatwy profit dla inwestorów kosztem jakości życia dużej części społeczeństwa. Dokładnie w czasie dni prasowych Biennale włoscy studenci, rozbijając namioty przed Ministerstwem Edukacji Narodowej w Rzymie i przed rektoratami uniwersytetów w innych miastach, rozpoczęli strajk, żądając gwarancji przystępnych cenowo akademików. Napędzająca gospodarkę masowa turystyka we Włoszech z drugiej strony paraliżuje rozwój innych gałęzi życia społecznego, w tym wypadku gwarantowanego przez konstytucję włoską prawa do nauki.

Pawilon hiszpański zaprezentował wystawę Foodscapes, która jest bardzo ciekawym spojrzeniem na architekturę przemysłu spożywczego pochłaniającą ogromne połacie terenów. Ekspozycja uzupełniona została o katalog w postaci książki kucharskiej z przepisami tradycyjnych potraw hiszpańskich. Zamiast recept znajdziemy jednak analizy pochodzenia różnych składników, które brutalnie obnażają fakt, jak bardzo kuchnia oddaliła się od tradycji. W zamian przedstawiony został obraz gigantycznej industrii, niejednokrotnie opartej na znęcaniu się nad zwierzętami, produkcji szkodliwych dla środowiska opakowań jednorazowych czy generującym ogromne zanieczyszczenia transporcie.

Pawilon polski z wystawą Datament autorstwa artystki Anny Barlik i architekta Marcina Strzały pod kuratelą Jacka Sosnowskiego odtwarza architekturę wygenerowaną przez algorytmy i przedstawioną w skali 1:1. Można więc wejść do przestrzeni średniej wielkości mieszkania w Polsce, Hongkongu, Meksyku czy Malawi, które zbudowane zostały na podstawie danych zebranych i przetworzonych przez sztuczną inteligencję.

Bardzo odważną inicjatywę podjęła grupa AKT i kurator Herman Czech – autorzy wystawy Partecipazione w Pawilonie Austriackim, którzy prześledzili proces rozrastania się przestrzeni wystawienniczych Biennale w wymiarze kryzysu mieszkaniowego, jaki przechodzi zalana turystyką Wenecja. Liczba mieszkańców obecnie wynosi niewiele ponad 49 tysięcy osób i co roku zmniejsza się o tysiąc. Biennale Sztuki zostało powołane do życia w 1895 roku, aby promować na arenie międzynarodowej miasto będące już tylko cieniem dawnej potęgi morskiej Republiki Weneckiej. Ekspozycja sztuki współczesnej miała więc utrwalić wizerunek Wenecji jako miasta podążającego z duchem czasu, wspomagając przy okazji lokalną gospodarkę, osłabioną długotrwałą dominacją francuską i austriacką. Jednak wraz z rosnącą popularnością Biennale zaczęło zajmować nowe połacie miasta: ogrody napoleońskie, następnie część dzielnicy mieszkalnej na Wyspie Świętej Heleny, w latach osiemdziesiątych zabudowania dawnej stoczni weneckiej. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy kilkanaście lat temu prywatni właścicieli zaczęli podnajmować przestrzenie krajom, które nie miały swoich pawilonów na terenie Giardini lub Arsenale. To przyczyniło się do podniesienia cen na rynku nieruchomości i wzmocniło exodus wenecjan w stronę stałego lądu. Wraz z odpływem rdzennych mieszkańców miasto coraz bardziej zatraca swoistą tożsamość i homologuje się z innymi miejscami podporządkowanymi logice marketingu turystyki masowej. Autorzy projektu przyjrzeli się Biennale jak korporacji, która kolonizuje miasto i w żaden sposób nie angażuje miejscowych do inicjatyw kulturalnych. Ich pierwotnym zamysłem było oddanie części pawilonu na potrzeby mieszkańców Wyspy Świętej Heleny, odwracając nasilający się trend i redukując po raz pierwszy powierzchnię ekspozycyjną Biennale na rzecz przestrzeni publicznej. Projekt przewidywał zbudowanie mostu łączącego teren Giardini z osiedlem mieszkalnym Świętej Heleny. Jednak realizacja ta została zahamowana przez konserwatora miejskiego, który uznał, że pawilon zaprojektowany przez Josefa Hofmana i wpisany na listę zabytków może pełnić jedynie funkcję miejsca ekspozycyjnego. Interesujące jest to, że nie istnieje prawo, które chroniłoby przestrzenie mieszkalne przed konwersją w przestrzeń wystawienniczą.

Wystawa Open for Maintenance w Pawilonie Niemieckim, dzieło kolektywu Arch+, propaguje ideę recyklingu i upcyclingu, używa bowiem materiałów odzyskanych w czasie demontażu zeszłorocznego Biennale Sztuki Mleko Snów Cecilii Alemani. Na sześć miesięcy wnętrze pawilonu zmieniło się w magazyn, w którym każde odzyskane tworzywo zostało skatalogowane i opatrzone QR kodem, a zostanie wykorzystane podczas cyklicznych warsztatów majsterkowania. To wszystko odbywa się we współpracy z lokalnymi stowarzyszeniami, na przykład Laboratorio Occupato Morion czy Rebiennale, tak aby zajęcia stały się również miejscem budowania więzi między mieszkańcami Wenecji a odwiedzającymi miasto. Podobnie postąpiła Lesley Lokko, gdy projektowała przestrzenie wystawiennicze głównej wystawy. Postanowiła utrzymać aranżację sal zaprojektowaną na potrzeby poprzedniego Biennale, tak aby wystawa była spójna z głoszonymi założeniami o dekarbonizacji.

Biennale Architektury Lesley Lokko rzuca nowe światło lub wręcz po raz pierwszy otwiera dyskusję na pomijane, a jednak palące kwestie. To pierwsze Biennale o tak ogromnym ładunku etycznym i emocjonalnym. Bohaterami tej wystawy są mieszkańcy części świata, przed którymi bogata Północ zamyka granice, ale jednocześnie domaga wolnego handlu, gdy chodzi o import strategicznych surowców. Ich rzecznikami są artyści, aktywiści lub mało znane organizacje wspierające ruchy społeczne. W moim odczuciu właśnie to Biennale Architektury okaże się przełomowe, bo miało odwagę zrezygnować z uczestnictwa uznanych architektów na rzecz młodych kolektywów propagujących inicjatywy oddolne i budujących bardziej horyzontalny model społeczeństwa. Tak Lesley Lokko wyobraziła sobie swoje „laboratorium przyszłości”.
Jest to również pierwsza wystawa architektury, której silnym przesłaniem jest idea degrowth, czyli dezwrostu. Koncepcja ta, mająca wymiar nie tylko ekonomiczny, ale także ekologiczny, społeczny i kulturowy, postuluje sprawiedliwą redystrybucję dóbr między półkulą północną i południową. Jak twierdzą zwolennicy tej teorii, obecna idea wzrostu gospodarczego opiera się na eksploatacji, dominacji i ekspansji, która nie przekłada się na eliminację biedy, lecz kumulowanie kapitału w rękach nielicznych i prekaryzację życia całej reszty społeczeństwa.
Wygląda na to, że również przyszłoroczne Biennale Sztuki będzie śledziło tę linię przekazu – 22 czerwca 2023 roku w głównej siedzibie Biennale, Pałacu Ca’ Giustinian, odbyła się konferencja prasowa zapowiadająca przyszłoroczne 60. Biennale Sztuki. Jej kuratorem będzie brazylijski krytyk sztuki Adriano Pedrosa, który ogłosił tytuł wystawy: Foreigners Everywhere (Obcokrajowcy wszędzie). Komunikat prasowy wystosowany przez Pedrosę zapowiada, że również jego Biennale będzie silnie nacechowane politycznie, a osią centralną wystawy pozostanie zagadnienie człowieka migranta.

 

Tekst: Kasia Boratyn

Zdjęcia: materiały organizatora