Jesteście krakowskim kolektywem artystycznym, aktywnym od 2020 roku, działającym pod nazwą O.W.L., co jest skrótem od “Ostatni Wolny Lokal”. Wydaje się, że ta nazwa nawiązuje do kontekstu polityki kulturalnej Krakowa. Czy moglibyście opowiedzieć, skąd pomysł na taką nazwę się wziął oraz jak dokładnie doszło do powstania Waszego kolektywu?
W 2020 roku spotkaliśmy się w gronie: Natalia Kopytko, Bartek Węgrzyn, Tomasz Bugajski i Marcin Sipiora aby opracować koncepcję artystyczną, którą chcieliśmy zgłosić do konkursu Sekcja Laboratorium, w ramach festiwalu Cracow Art Week KRAKERS 2020. Nasza propozycja została zakwalifikowana po czym niezwłocznie zaczęliśmy szukać miejsca na realizację projektu. W Krakowie, jak zapewne również w innych miastach nie jest łatwo znaleźć miejsca dla ekspozycji artystycznych. Najszybszym i najbardziej skutecznym rozwiązaniem jest szukanie na własną rękę z założonym budżetem na ten cel. Trudno jest stwierdzić, że miasto realnie pomaga w realizacji tego typu działań. Ostatecznie trafiliśmy na ogłoszenie, które było reklamowane hasłem: “Ostatni wolny lokal do wynajęcia” przy ulicy Karmelickiej w Krakowie. W tamtym czasie nie myśleliśmy o założeniu kolektywu ponieważ to było nasze pierwsze przedsięwzięcie i chcieliśmy zobaczyć jak się rozwinie. W kolejnym roku zdecydowaliśmy się ponownie na wzięcie udziału w Sekcji Laboratorium, tym razem jako kolektyw. Mając w pamięci trudną sytuację lokalową w Krakowie stwierdziliśmy, że hasło “Ostatni Wolny Lokal” idealnie ją odzwierciedla oraz jest pewnego rodzaju składową naszej tożsamości artystycznej: trudne warunki, napięte terminy, skomplikowana logistyka oraz z drugiej strony: wolność wyboru, własne zasady, ciekawe, niekonwencjonalne lokalizacje, improwizacja. Kolejne edycje Krakersa z naszym udziałem mocno ugruntowały ideę kolektywu O.W.L.
Przez trzy lata byliście aktywnymi uczestnikami Krakersa, czyli Cracow Art Week, prezentując za każdym razem różnorodne projekty skoncentrowane na odmiennych tematach, posługując się zróżnicowaną scenografią oraz kreując różne nastroje. Wydaje się, że Krakers stanowi dla Was bodziec do twórczego działania, pełniąc rolę swoistego poligonu eksperymentalnego. Jakie znaczenie ma Krakers dla Was i dla całego środowiska artystycznego?
Krakers Cracow Art Week faktycznie jest najważniejszym festiwalem sztuki w Krakowie. Jest również jedynym cyklicznym wydarzeniem pokazującym przekrój twórczości krakowskiego środowiska artystycznego od debiutantów po aktywnie działających profesjonalistów. Uważamy, że gdyby nie ta platforma to zapewne nie doszłoby do powstania kolektywu O.W.L. i zdecydowanie można powiedzieć, że jest to bodziec mobilizujący wszystkich do działania. Jako inicjatywa stała jesteśmy częścią programu głównego festiwalu i nawet jeżeli nie ma perspektyw na realizację innych projektów w ciągu roku to zawsze jesteśmy się w stanie zorganizować na Krakersa.
Trudno jest mówić w imieniu całego środowiska artystycznego w Krakowie jednak z naszej perspektywy również widoczne są niedoskonałości, które zależą od wielu czynników. Mamy jednak nadzieję, że Krakers będzie się rozwijał i usprawniał swoją formułę z każdej kolejnej edycji na następną. Uważamy również, że byłoby świetnie, gdyby Krakers stanowił tylko jeden z festiwalowych elementów krakowskiego pejzażu sztuki. W obecnej sytuacji działa mechanizm postrzegania miasta wyłącznie przez pryzmat Krakersa, a to może generować zafałszowany obraz środowiska.
Podczas ostatniego Krakersa zaprezentowaliście konceptualną wystawę o nazwie “This exhibition does not exist”, stworzoną przy użyciu sztucznej inteligencji. Wykreowaliście kilkanaście fikcyjnych postaci artystycznych wraz z ich kompletnym twórczym dorobkiem, a nawet relacjami między tymi powołanymi do życia postaciami, takimi jak romansy czy przyjaźnie. Wszystko to otaczała atmosfera niesamowitości, gdzie zdjęcia nieistniejących prac, wydarzeń i wystaw (naprawdę na imponującym poziomie artystycznym) wydawały się pochodzić z tajemniczego, dotąd nieodkrytego archiwum. Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego fikcyjnego uniwersum?
“This exhibition does not exist” to wystawa, którą zaprezentowaliśmy podczas ostatniej edycji Krakersa w składzie: Natalia Kopytko, Tomasz Bugajski, Szymon Kobylarz, Marcin Sipiora, Dominik Stanisławski i Bartek Węgrzyn podejmująca problematykę sztuki generowanej za pomocą narzędzi LLM (Large Language Models), potocznie nazywanymi “sztuczną inteligencją”. Ta technologia bardzo szybko przykuła naszą uwagę a szczególnie kontrowersje z nią związane, które zaczęliśmy śledzić już na początku 2022. Równolegle z przyswajaniem wiedzy i uczeniem się narzędzi wykorzystujących technologię LLM zaczęliśmy zastanawiać się nad pomysłem na wystawę.
Szukaliśmy takiego rozwiązania, które pozwoliłoby na równoczesne pokazanie problematyki i na zdystansowanie się wobec niej, przy zachowaniu maksymalnej obiektywności. Nie chcieliśmy zajmować konkretnego stanowiska jako kolektyw dlatego postanowiliśmy “zaprosić” 12 osób artystycznych oddając im pole ekspozycji. Tworząc swego rodzaju mistyfikację podjęliśmy szereg wątków dotyczących problematyki sztuki generowanej:
• Kwestia oryginalności dzieł generowanych
• Jak dalece można się posunąć w korzystaniu z dostępnych narzędzi LLM
• Kwestia autentyczności generowanych dzieł i prawa autorskiego
• Tworzenie dezinformacji i “fake news” przy pomocy algorytmów
• Wartość i jakość dzieła generowanego
Osobnym wątkiem składającym się na uniwersum koncepcji jest Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, w której prezentowaliśmy ekspozycję. Każda z “zaproszonych” osób była w jakiś sposób powiązana z krakowską uczelnią co potęgowało wrażenie autentyczności do tego stopnia, że niektórzy pedagodzy starali się przypomnieć sobie opisane osoby i sytuacje.
Ostatnim tematem poruszanym na wystawie “This exhibition does not exist” jest metafora “Ciemnej materii” ukuta przez Gregory’ego Sholette’a krytycznie ilustrująca sytuację na polu artystycznego wszechświata, którego głównym składnikiem w ilości 90% jest niewidoczna masa artystów zapomnianych, amatorów, “przegranych” lub intencjonalnie wychodzących poza konwencję, która w istocie napędza widzialny obieg sztuki.
Praca nad tą wystawa nie polegała jedynie na wrzuceniu komend do popularnych programów kreujących obrazy i skorzystania z tego, co wygenerują. Z tego, co wiem wcześniej trenowaliście, uczyliście wykorzystywane przez Was narzędzia do wytwarzania treści w oparciu o Wasze założenia. Jak wyglądał ten proces?
W miarę poznawania technologii LLM tworzyliśmy metodologię, którą każdy z uczestników projektu mógł przyjąć jako proces twórczy. Przydzieliliśmy sobie po 2 osoby artystyczne, dla których generowaliśmy nazwiska, biogramy w aplikacji ChatGPT, na podstawie których generowaliśmy ich koneksje oraz prace artystyczne. Z uzyskanych opisów tworzyliśmy “prompty” do uzyskania materiałów wizualnych w aplikacjach takich jak Playground, Dreamstudio i This Person Does Not Exist (nazwa tej platformy była inspiracją dla tytułu wystawy). Dodatkowo w materiałach wideo używaliśmy wygenerowanych w ChatGPT narracji, które dzięki narzędziom wspomaganym przez algorytmy konwertowaliśmy na plik audio otrzymując ścieżkę z lektorem. Korzystaliśmy również z generatorów pisma odręcznego oraz generatorów artykułów prasowych wspomaganych oczywiście przez algorytmy.
Ze względu na to, że używaliśmy dostępnych, darmowych aplikacji nasz proces był dosyć złożony, jednak to również było pewnego rodzaju eksperymentem, który pokazał, że dzięki nowym technologiom opartym na LLM próg tworzenia całkiem przyzwoitych jakościowo wizualnych jak i merytorycznych treści jest bardzo niski w stosunku do “analogowego” podejścia. Sama praca przebiegała też zaskakująco szybko, a wyzwaniem stawała się nieraz selekcja wygenerowanego materiału. Tutaj pomagał nam ustalony kolektywnie próg mimetyzmu, do którego dążyliśmy.
Wasz projekt otwiera istotne pytania dotyczące wykorzystania sztucznej inteligencji w sztuce i poza nią, podnosząc kwestie związane z prawami autorskimi, indywidualnością oraz autentycznością tworzonych dzieł i treści. Z pewnością już teraz istnieją artyści i artystki, którzy korzystają z potencjału oferowanego przez sztuczną inteligencję. Nie dotyczy to tylko sztuk wizualnych, lecz również innych dziedzin, takich jak muzyka czy literatura. Przykładowo, nawet to pytanie, które właśnie do was kieruję, zostało poddane ocenie stylistycznej przez czat oparty na AI.
Chciałabym poznać wasze przemyślenia na temat ewolucji stosunku między sztuką a sztuczną inteligencją w przyszłości. Czy macie jakiekolwiek wyobrażenia lub hipotezy dotyczące tego, w jaki sposób relacja między sztuką a sztuczną inteligencją będzie się rozwijać w nadchodzących latach?
Algorytmy, modele LLM, głębokiego uczenia, sieci neuronowe już zagościły w naszej rzeczywistości na dobre. Wszystkie predykcje wskazują na wzrost rozwoju tych technologii w najbliższym czasie, także jeszcze wiele nowości zapewne doświadczymy na własnej skórze dosyć szybko. Jest to bezpośrednio związane z mocą obliczeniową komputerów oraz dostępnością i ilością zasobów, które przyrastają w szybkim tempie. Można na tej podstawie snuć wizje powstania całkowicie cyfrowych, otwartych światów, zamieszkałych przez bardzo złożone i rozbudowane awatary, tworzone w oparciu o ogromne zasoby danych na nasz temat. Doświadczanie tak złożonej, immersyjnej rzeczywistości będzie wymagało zmiany w postrzeganiu i wartościowaniu sztuki, biorąc pod uwagę nieograniczone możliwości kreacji “dopalanej” algorytmami.
Z drugiej strony odmienianie sztucznej inteligencji przez wszystkie przypadki w ostatnich miesiącach może spowodować odwrotny skutek w branżach kreatywnych, jak również na polu sztuki. Niewykluczone jest, że to właśnie usługi realizowane przez człowieka zostaną dowartościowane. Ciągle pozostaje trudna do przeskoczenia bariera świata analogowego, której tzw. próg wejścia jest o wiele bardziej wymagający niż wygenerowanie obrazu przez Dall-e. Przykładowo drukarki 3D mają wiele ograniczeń i ciągle pozostają urządzeniami mało popularnymi. W tym kontekście wydaje się, że tak długo jak nasze ciała będą miały charakter fizyczny będziemy jednak dążyć do generowania obiektów realnych.
Odnoszę wrażenie, że ostatni pokaz wytyczył nowy kierunek dla Was i dopiero się rozgrzewacie. Chcecie kontynuować wątki zapoczątkowane przez “This exhibition doesn’t exist”? Powiedzcie więcej o Waszych planach na przyszłość.
Przy tym projekcie pojawił się ciekawy wątek dotyczący tożsamości naszej grupy. Niewątpliwie udało się stworzyć spójną formułę kolektywną, w której z jednej strony działamy indywidualnie według wypracowanego schematu (algorytmu), z drugiej schemat ten jest na bieżąco wspólnie opracowywany. Dodatkowo udało się rozmyć autorstwo i schować do pewnego stopnia nasze indywidualne upodobania. Nasze najbliższe plany właśnie się materializują, kolejny projekt prowadzi nas do Zielonej Góry.
Rozmowa: Joanna Kobyłt
Zdjęcia: Marcin Sipora, Dominik Stanisławski, dzięki uprzejmości OWL kolektyw