Zorganizowana w warszawskiej galerii Fundacji Stefana Gierowskiego wystawa wrocławskiego malarstwa, zatytułowana Mistrzynie. Mistrzowie, jest niewątpliwie ważnym wydarzeniem artystycznym, a przy tym rzadką okazją poznania – odrębnej w skali kraju – twórczości malarskiej środowiska o specyficznej historii. Nieczęsto bowiem prezentują się artyści z Wrocławia w zbiorowych wystawach sztuki w przestrzeniach ekspozycyjnych stolicy. Nie zdziwiło więc zaskoczenie lokalnego krytyka sztuki – wyrażone przez Piotra Starzyńskiego na łamach „Polityki” – anonsującego tę wystawę i kwalifikującego na jej podstawie dorobek wrocławskiego środowiska na trzecim miejscu w krajowym rankingu sztuki: po Warszawie (pierwsze miejsce) i Krakowie (drugie miejsce). Oczywiście ta klasyfikacja jest tylko umowna, nie wiadomo bowiem, jakie kryteria miałyby przesądzać o pozycji na artystycznej mapie Polski – ilościowe, na przykład liczba czynnych artystów w danym środowisku, czy jakościowe? Z tego punktu widzenia wszelkie oceny mają charakter względny. Oceny tym trudniejszej, że rezultaty twórczych dokonań zawsze będą różnie odbierane i kwalifikowane, przy czym sporne będzie także kryterium, które, jak się wydaje, w wypadku sztuki jest nader istotne (poziom oryginalności dokonań w danym środowisku, czyli ich – powiedzmy – awangardowy albo ariergardowy charakter). Podobnie ma się rzecz z oceną wpływu wyróżniającej się twórczości na rozwijane ogólne trendy czy kierunki stylistyczne we współczesnej sztuce (tutaj w malarstwie), oczywiście w porównaniu ze światowymi dokonaniami w tej mierze. Przy takim spojrzeniu na dorobek wrocławskiej sztuki – w relacji do tego, co prezentują artyści z Warszawy i Krakowa – można być raczej spokojnym o pozycję rankingową Wrocławia. Tym bardziej że przedmiotem oceny są tu – jak określiła to kuratorka wystawy – „klasycy współczesności”. A w takim ujęciu ranga środowiska wrocławskiego ze względu na jego propozycje dzieł, zarówno zaliczanych do osiągnięć sztuki tradycyjnej (na przykład koloryzm, abstrakcja czy neoekspresjonizm), jak i o orientacji neoawangardowej (konceptualizm, strukturalizm czy neodada), była i jest powszechnie doceniana, jak choćby w haśle „Zaczęło się we Wrocławiu”, propagującym wprawdzie tylko dokonania sztuki pojęciowej (konceptualnej) w ramach Sympozjum Plastycznego Wrocław ‘70. Przy okazji została także pokreślona rola środowiska w zakresie eksperymentalnych poszukiwań i realizacji, na przykład w „malarstwie strukturalnym”, czy we wcześniejszych, już z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, autoironicznych, neodadaistycznych pokazach grupy artystów propagujących tak zwany sensybilizm, co w późniejszych latach dało asumpt dla malarskich manifestacji o charakterze surrealnym i satyrycznym (na przykład Pomarańczowej Alternatywy i grupy „Luxus”).
Ambicją kuratorki, Alicji Klimczak-Dobrzanieckiej, było więc – według jej deklaracji – pokazanie na przykładzie wybranych dzieł wrocławskich malarzy, że „przeszłość i współczesność mogą wpływać na siebie lub też funkcjonować równolegle w sposób niezależny. Obecne na wystawie obrazy reprezentują wybrane momenty z wrocławskiej historii sztuki”. Był to więc zamiar dość bezpieczny, trudno bowiem zarzucić autorce koncepcji luki w przykładach kilku czy kilkunastu istotnych dla tego środowiska malarzy (na przykład braku prac Mariana Poźniaka, Pawła Palle-Lewandowskiego, Zbigniewa Karpińskiego czy Mariusza Mikołajka i Wojciecha Lupy) oraz niekonsekwencji w doborze prac z młodszego pokolenia. Oczywiście usprawiedliwia tę sytuację taka, a nie inna przestrzeń galerii – trudno byłoby o rozszerzenie rozmiarów tej ekspozycji. Jednocześnie w krytycznej ocenie – tej świetnie od strony informacyjnej przygotowanej wystawie – można by zakwestionować niektóre, moim zdaniem, niezbyt reprezentatywne dla danego twórcy wybory. Tak jest w wypadku Miry Żelechower-Aleksiun, której pomieszczone na wystawie prace nie są symptomatyczne dla charakteru jej twórczości, silnie motywowanej religią. Również szkoda, że nie wystarczyło miejsca dla rozszerzenia prezentacji takich malarzy, jak Stanisław Kortyka (przedstawiony jedną pracą) czy Piotr Błażejewski (bardziej znany z innych geometrycznych abstrakcji), bądź pominięcie w dość szerokiej prezentacji prac malarskich (z cyklu prestrukturalnych Stadionów) Jerzego Rosołowicza.
Zdaję sobie sprawę, że moje wybory reprezentacji malarskiej wrocławskiego środowiska na tej wystawie byłyby prawdopodobnie inne, gdyż zawsze w doborze i kwalifikacji wartości danego dzieła przeważa czynnik subiektywny, decydują upodobania i preferencje. Jednakże mimo takiego, z konieczności, „sygnalnego” charakteru Mistrzyń. Mistrzów trzeba podkreślić wysoki jakościowy poziom całej wystawy, znakomitą aranżację ekspozycji, i kompetentną klasyfikację, mimo wszystko, szerokiego zakresu autorów. Jest to wyraźna wizytówka prezentująca wartość i stan posiadania środowiska artystycznego Wrocławia, upoważniająca do mówienia o odrębności i specyfice jego twórczości. Ma to swoje uzasadnienie zarówno w historii sztuki w tym środowisku uprawianej, jak i w jej współczesnym odbiorze, który potwierdza jej wyraźne kontynuacje i eksperymentowanie w poszukiwaniu nowych dróg rozwojowych. Ten klimat swoistej konieczności zaczynana niemal od zera (przez przesiedlonych tu i napływających z innych ośrodków kraju pionierów odbudowanego życia artystycznego) miesza się ze swoistą przygodnością odkryć i zbitek różnych kulturowych obyczajów i dążeń. Tak kształtowała się historia malarstwa we Wrocławiu.
Jak zatem miałaby się przejawiać specyficzność sztuki w naszych warunkach, w sytuacji wyraźnego wyodrębnienia jej cech powiązanych z Wrocławiem, z historią i ze społecznością tego miasta, które po wielowiekowych doświadczeniach zmieniającej się kultury i politycznej zależności od Niemiec, wreszcie w wyniku rozstrzygnięcia po zakończeniu drugiej wojny światowej wróciło do Polski. Sytuacja to wyjątkowa, gdy opuszczane przez obywateli miasto niemal od zera jest zagospodarowywane przez ludność przesiedlaną z kresów i zrujnowanych wojną miast wschodniej Polski. Co oznaczało potrzebę koegzystencji w nowym miejscu różnych kultur, obyczajów, nawyków i aspiracji przesiedlanych tu między innymi artystów, ludzi nauki, szkolnictwa i administracji. W kształtującym się we Wrocławiu życiu artystycznym, począwszy od połowy lat czterdziestych, czołową rolę zaczęła odgrywać lokalna uczelnia artystyczna (najpierw powołana w 1947 roku Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych, a od 1996 roku Akademia Sztuk Pięknych). W zasadzie pierwsi pedagodzy uczelni, właśnie Mistrzowie – pionierzy tego środowiska, zapisali początkowy etap historii sztuki we Wrocławiu. Ten czas był zdominowany przykładami twórczości takich malarzy pedagogów, jak między innymi Stanisław Pękalski, Emil Krcha, Stanisław Kopystyński, Hanna Krzetuska czy Maria Dawska. Ale „wodzem” tego gremium był niewątpliwie pierwszy dyrektor, a następnie rektor Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych – Eugeniusz Geppert. Ten przybyły do Wrocławia absolwent Akademii Sztuki w Krakowie, wyraźnie nawiązujący do tradycji polskiego malarstwa romantycznego, uczeń Jacka Malczewskiego, fascynujący się francuskim malarstwem postimpresjonistycznym (także propozycjami polskich „kapistów”), byłby czołowym przedstawicielem koloryzmu – tendencji rozwijanej w środowisku wrocławskim – który przez figurację i geometryczną abstrakcję zmierzał do inspirowanych biologią struktur oraz mistycznych interpretacji i poetyckich ujęć obrazowych. Koloryzm wrocławski ewoluował także wobec presji kolejnych roczników absolwentów miejscowej uczelni artystycznej, ale w istocie był rozwijany i jest ciągle obecny również we współczesnych dokonaniach lokalnych malarzy.
Organizacyjnie (stąd nazewnictwo!) zróżnicowanie twórczości środowiskowej pojawia się w zasadzie już w pierwszym pokoleniu uczniów ówczesnych pionierów – mistrzów malarstwa. Po okresie socrealistycznego gorsetu ideologicznego w sztuce z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych wyraźna zmiana przychodzi już w 1955 roku (manifestacja młodej sztuki w „Arsenale”) oraz w 1956 roku, w konsekwencji „odwilży” politycznej. Już w tym czasie piszący o twórczości wrocławskich artystów Aleksander Małachowski podkreśla jej odrębność i specyficzny charakter, odwołując się przy tym do terminu „grupa wrocławska” (S. Świsłocka-Karwot, Obraz rozciągnięty w czasie. Środowisko wrocławskie i sztuka w latach 1946–2006, [w:] Wrocław sztuki, red. A. Saj, Wrocław 2006, s. 288–315). Trzonem tej grupy (zwanej początkowo „X”) byli tacy artyści, jak M. Grabowska, J. Halas, K. Maliszewska i A. Mazurkiewicz. W tym gronie zaprezentowano także wyjątkową ekspresyjną twórczość przedwcześnie zmarłego studenta wrocławskiej uczelni plastycznej Waldemara Cwenarskiego.
W 1962 roku zostaje powołane przez Eugeniusza Gepperta nieformalne stowarzyszenie artystów różnych mediów pod nazwą Szkoły Wrocławskiej, która skupiała w zasadzie większość ówczesnych aktywnych twórców – obok „pionierów” zaliczani tu byli członkowie grupy „X”, a także inni młodzi absolwenci uczelni, jak W. Gołkowska, J. Chwałczyk, M. Zdanowicz, K. Głaz, K. Jarodzki, Z. Jurkiewicz (absolwent architektury w politechnice), oraz dawni członkowie grupy „Poglądu”, reprezentowanej przez takich malarzy, jak Z. Paluszak, A. Szpakowska-Kujawska, J. Żemojtel, S. Zima, M. Michałowska, M. Poźniak i J. Rosołowicz (ibidem). W prawnie usankcjonowanej formie to gremium artystyczne zostało w 1967 roku przemianowane na Grupę Wrocławską, która przetrwała do 1976 roku. Głównym nurtem tej formacji artystycznej był koloryzm, czyli efekt „swobodnych położeń koloru i poetyckiej bajkowości wizji malarskiej” – jak oceniał to Jerzy Ludwiński (ibidem).
Równolegle już od połowy lat pięćdziesiątych ze swoją aktywnością parateatralno-plastyczną prezentowali się twórcy skupieni wokół „sensybilizmu”, z humorem burzący konwencje ówczesnej sztuki. Ci neodadaistyczni artyści, reprezentowani między innymi przez K. Głaza, M. Jędrzejewskiego, Z. Zajączkowskiego i Z. Makarewicza, staną się w latach osiemdziesiątych wzorcem dla happeningowych wystąpień Pomarańczowej Alternatywy i w jakiejś mierze manifestacji grupy „Luxus”. W zasadzie już w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych notuje się w środowisku wrocławskim wysyp nowych ugrupowań twórczych: młodzi studenci uczelni i jej absolwenci poszerzają swoją artystyczną aktywność o nowe media, preferując działania intermedialne, co zostaje pogłębione przez ruch konceptualny w sztuce (we Wrocławiu zwany „sztuką pojęciową”), propagowany między innymi przez powołaną w 1967 roku przez Jerzego Ludwińskiego galerię „Pod Moną Lizą” i jej program lansujący ideę „dzieła otwartego”. Dominowały tu działania happeningowe i kontynuacje sztuki obiektów, co znalazło swoje apogeum właśnie w Sympozjum Plastycznym Wrocław ‘70. Na wystawie Mistrzynie. Mistrzowie wyraz hołdu dla tej opcji przedstawiła instalacja Katarzyny Kmita Ćwiczenia z wyobraźni/Ćwiczenia drugie z 2021 roku, przywołująca sylwetki wszystkich uczestników Sympozjum.
Jednak presji neoawangardowych poszukiwań z lat siedemdziesiątych skutecznie – w wartościowych dokonaniach – przeciwstawiło się konwencjonalne malarstwo, głównie w wydaniu pierwszego pokolenia absolwentów Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, które w większości zasiliło szeregi pedagogów (Mistrzów) uczelni. Tę rolę odegrali między innymi malarze J. Hałas, A. Mazurkiewicz i H. Krzetuska. Już ci artyści ugruntowali tematykę kolorystycznych obrazów, począwszy bowiem od wystawy Świat malarskiej metafory (z końca lat pięćdziesiątych) przedstawiali oni świat realny przetworzony w duchu poetyckiej liryki, w pewnym sensie odnosząc się do przykładów malarstwa Paula Klee czy Joana Miró. Formalnie dominowały tu obrazy realistyczne, w treści zmetaforyzowane, ale także prace abstrakcyjne (na przykład M. Dawska). Jak pisała Sylwia Świsłocka o tej twórczości: „[…] ta skłonność do odległych skojarzeń metaforycznych jest jedną z charakterystycznych cech tego zupełnie nowatorskiego we Wrocławiu kierunku w sztuce” (ibidem). Koloryzm wrocławski, czyli metaforyczne i ekspresyjne malarstwo, rozwija się w dwóch nurtach: jako zintelektualizowany liryzm, który będzie źródłowy (wobec uproszczeń tematyki i wzorców informelu) dla ważnej tendencji – specyficznej dla środowiska – „strukturalizmu” o inspiracjach naturą, biologią, ale także filozofią i religią (chodzi tu o znakomitych malarzy, od J. Rosołowicza po J. Hałasa, A. Mazurkiewicza, M. Poźniaka, K. Jarodzkiego czy, w części prac, A. Klimczaka-Dobrzanieckiego, P. Błażejewskiego, P. Palle-Lewandowskiego i S. Kortyki). Drugi nurt – także wyrastający z koloryzmu – to eksperymenty w obszarze języka plastyki, preferujące rozwiązania konkretne, z pogranicza rzeźby, w tym obiekty, reliefy i przedmioty (tu czołową rolę odegrali J. Chwałczyk, W. Gołkowska czy J. Rosołowicz ze swoimi optycznymi Reliefami dwustronnymi z lat sześćdziesiątych).
Wrocławski koloryzm w wersji ekspresyjnej dał na początku lat osiemdziesiątych impuls dla ekspansywnej tendencji młodego „dzikiego” malarstwa. Prace Z. Nitki, K. Skarbka, E. Minciela, U. Wilk, B. Grzyb-Jarodzkiej, L. Twardowskiego, ze ściśle „patronującym” tej opcji dziełem W. Cwenarskiego, określały nurt neoekspresyjnego wrocławskiego malarstwa, w którego obszarze sytuowały się także prace M. Mikołajka (motywy religijno-egzystencjalne) czy J. Nikt (bajkowość i wzorce sztuki ludowej). To już trzecie pokolenie malarzy reprezentujących specyficzny klimat wrocławskiej sztuki, przywracający, po okresie konceptualistycznych i minimalistycznych eksperymentów, ragę „czystemu” malarstwu, twórców dysponujących swoistym luksusem uprawiania sztuki w „czasie marnym” (lata osiemdziesiąte), ale także rozsławiających własne środowisko uczestnictwem w krajowych ówczesnych wystawach polskiej neoekspresji.
Te podziały stylistyczne i formalne są wyraźne również obecnie, oceniane i doceniane już z perspektywy pierwszych dekad XXI wieku. Tak więc wystawa Mistrzynie. Mistrzowie jest pewnym „skrótem” wizualnym przez całą historię wrocławskiego malarstwa od lat czterdziestych XX wieku do dziś. Udało się kuratorce – mimo nieobecności kilku ważnych w tym zakresie malarzy – wypunktować obszary twórczych rozróżnień w układzie zaprojektowanej ekspozycji. Były to (zapowiadane krótkimi teksami na ścianie galerii) następujące działy:
1. „Kolor” (uwzględniający prace: E. Gepperta, M. Dawskiej, H. Krzetuskiej, J. Żemojtel i A. Klimczaka-Dobrzanieckiego).
2. „Awangarda” (reprezentowana pracami J. Rosołowicza, Z. Jurkiewicza, specyficznymi obiektami W. Gołkowskiej, J. Chwałczyka oraz instalacją K. Kmity – wizualizującą Sympozjum Plastyczne Wrocław ‘70).
3. „Kontemplacja. Struktura” (z pokazem prac J. Hałasa, A. Mazurkiewicza, K. Jarodzkiego, S. Kortyki, P. Błażejewskiego oraz „szkieł optycznych” J. Rosołowicza).
4. „Abstrakcja” (ujęta w pracach E. Minciela i A. Szewczyk).
5. „Dzikość” (W. Cwenarski, L. Twardowski, Z. Nitka, K. Skarbek i B. Grzyb-Jarodzka).
6. „Paradoks” (ironizujące prace P. Jarodzkiego, K. Wałaszka i W. Pukocza).
7. „Człowiek” (tematyka w wydaniu prac K. Maliszewskiej, A. Szpakowskiej-Kujawskiej i M. Żelechower-Aleksiun).
Alicja Klimczak-Dobrzaniecka oparła zatem ekspozycję na bardziej uszczegóławiających podziałach tematyczne, w ich charakterze raczej subiektywne, ale w istocie ułatwiające percepcję odbiorcom tego obszernego materiału wizualnego. Każda zbiorowa wystawa wybranego potencjału artystycznego z określonego środowiska może prowokować do krytycznej refleksji, stąd wcześniejsze uwagi dotyczące reprezentatywności zbioru dobranych prac uzasadniających tę tytułową specyfikę twórczości malarskiej we Wrocławiu. Co nie umniejsza znaczenia ekspozycji dorobku środowiska niezbyt często goszczącego swoją twórczością w galeriach wystawienniczych stolicy. Warto więc skorzystać z obecności dzieł malarskich w galerii Fundacji Stefana Gierowskiego (wystawa trwa do 3 marca 2024 roku).
Tekst: Andrzej Saj
Zdjęcia: Adam Gut, materiały organizatora
Mistrzynie. Mistrzowie. Wrocław
25.11.2023 – 3.03.2024
Fundacja Stefana Gierowskiego
pl. Dąbrowskiego 8/11
00-055 Warszawa